Te wielkie owady o metalicznym połysku skrzydeł znamy doskonale. Latem w bez mała każdym stawie ich samice składają jajeczka, nurkując pod powierzchnię wody. Po chwili przemoczona samiczka próbuje wzbić się w powietrze.
Okazuje się jednak, że skrzydełka trzepoczą bezradnie, uderzając o powierzchnię wody. Czyżby oznaczało to śmierć samicy, która po złożeniu jajeczek staje się po prostu niepotrzebna naturze? Sama przecież nie da rady wydostać się spod wody!
Jednak dokładnie w tym momencie pojawia się samiec, który próbuje porwać w górę swoją wybrankę. Wygląda to tak, jakby helikopter ratował rozbitków z tonącego statku. Niestety, samica jest wyraźnie cięższa od swego ublubieńca i ważki nie mogą unieść się nad wodę…
Wówczas z liścia lilii wodnej podrywa się drugi samiec, ten, który przed chwilą został przez narzeczonego wypędzony z terenu godowego. Czy jest to dlań okazja do zemsty? Nie! Drugi samiec obejmuje pierwszego i dopiero cała trójka może wzbić się w powietrze.
Ten niezwykły przypadek ratownictwa wśród owadów zaobserwował prof. Armin Heymer, kierownik francuskiego Laboratoire d’Ecologie General w Brunoy.
Ważki, będące wśród owadów prawdziwymi drapieżnikami, posiadają fenomenalne zdolności przystosowywania się do warunków otoczenia. Widać to najlepiej w czasie polowania. „Komputer pokładowy” ważki określa błyskawicznie odległość i kierunek lotu ofiary i naprowadza na cel. Kilka centymetrów przed zdobyczą ważka dostosowuje tempo do jej lotu, by następnie ją schwytać.
Ważki przywiązują dużą wagę do odrębności swoich terytoriów zamieszkania, to znaczy do kwiatów i liści lilii wodnych. Zawsze jednak, kiedy któraś znajdzie się w niebezpieczeństwie, pozostałe spieszą na ratunek. „Chęć ratowania to głupstwo, im chodzi wyłącznie o stosunek”- taka jest typowa reakcja ludzi po zapoznaniu się ze spostrzeżeniami prof. Heymera. Nic z tego – altruizm ważek nie ma nic wspólnego z seksem!