Tak więc w zakresie nawożenia weszliśmy już w nowy etap, w którym obowiązuje opracowanie dawek ściśle na podstawie analiz chemicznych gleby; nawożenie „na oko” było często błądzeniem po omacku. Wprawdzie problematyka ogrodnicza na razie nie może być w dostatecznej mierze realizowana wobec ogromu potrzeb rolnictwa — niemniej z dobrodziejstw tych stacji ogrodnictwo korzystać już może i — jak głoszą zapowiedzi — w najbliższej już przyszłości korzystać będzie mogło w szerokim zakresie dzięki wydatnemu powiększeniu pracowni ogrodniczych. Konkretne zalecenia nawozowe wydają obecnie stacje w odniesieniu do powszechnie uprawianych roślin rolniczych, które doczekały się już szczegółowego opracowania. Na podobne opracowania dla ogrodnictwa, a zwłaszcza dla roślin ozdobnych, trzeba jeszcze poczekać; w pierwszej bowiem kolejności zostaną uwzględnione rośliny warzywnicze i sadownicze. Mając jednakże wyniki analiz glebowych oraz znając wymagany przez róże poziom zawartości w glebie fosforu i potasu — będziemy mogli o wiele łatwiej poziom ten osiągnąć niż przy ocenie „na oko”.’ Dla orientacji podaję, że dla róż w stałej uprawie (na kwiat cięty) zawartość azotu wymieniana przez różne źródła powinna wynosić 10—50 mg w 100 g gleby, fosforu 40—100 mg, potasu 80—100 mg. Zaskakujące tu są różnice zdań co do minimalnej zawartości azotu i fosforu. Jako średnie należy przyjąć 30 mg azotu, 70 mg fosforu i 90 mg potasu.
Normy te powinny być przestrzegane również w szkółkach ze względu na postulat uzyskania jak największej ilości materiału I wyboru.
Odczyn gleby należy odpowiednio regulować według wskazań kwasomierza. W uprawie róż spotykamy się ze zjawiskiem tzw. zmęczenia gleby. Występuje ono z reguły na takich glebach, gdzie w ciągu kilku lat z rzędu uprawiano róże nie stosując odpowiedniego płodozmianu (szkółki). Na takich glebach, mimo bardzo starannej uprawy i obfitego, pełnego nawożenia, występuje zupełnie wyraźne zahamowanie wzrostu i słaby rozwój krzewów, stojący w jawnej sprzeczności z zastosowaną uprawą i nawożeniem. Przez bardzo długi okres nie umiano sobie z tym zjawiskiem poradzić; jedynym lekarstwem — jak się przekonano — była regulówka, która jednakże stanowiła przedsięwzięcie niezwykle kosztowne i dlatego praktycznie nie rozwiązywała sprawy. Inne zabiegi zmierzające do gruntownej dezynfekcji gleby, przeprowadzone bądź to środkami chemicznymi bądź parą wodną, również w uprawie gruntowej nie mogły znaleźć zastosowania.
W ostatnich latach zjawisku zmęczenia gleby poświęcono wiele uwagi; w wyniku licznych badań i obserwacji największą popularność uzyskała teoria, że zjawisko to jest powodowane rozwojem nicieni, które z reguły występują wszędzie tam, gdzie uprawia się róże przez szereg lat na jednym i tym samym kawałku ziemi. Stwierdzono poza tym, że owe nicienie atakujące system korzeniowy róż są wysoce „uczulone” na aksamitkę (Tagetes); w próbach, jakie przeprowadzano z tą rośliną okazało się, że już jednoroczna uprawa aksamitki powoduje zniszczenie nicieni, przywraca więc glebie pełną wartość. Czynnikiem decydującym w tym procesie jest jakoby wytwarzanie przez system korzeniowy aksamitki pewnych substancji zdecydowanie szkodliwych dla nicieni. Teorie te, zarówno co do nicieni jako źródła zjawiska zmęczenia gleby, jak i co do zwalczania tego zjawiska przez uprawę aksamitki — pochodzą z ostatnich lat i — jak dotąd — nie zyskały jeszcze akceptacji ze strony autorytetów naukowych. Przytaczamy je, aby zainteresowanych zorientować o pewnym postępie w zakresie badań nad tym tajemniczym zjawiskiem.